Dbamy o Twoją prywatność
Dzięki plikom cookies i technologiom pokrewnym oraz przetwarzaniu Twoich danych, możemy zapewnić, że dopasujemy do Ciebie wyświetlane treści.Wyrażając zgodę na przechowywanie informacji na urządzeniu końcowym lub dostęp do nich i przetwarzanie danych (w tym w obszarze profilowania, analiz rynkowych i statystycznych) sprawiasz, że łatwiej będzie odnaleźć Ci w Allegro dokładnie to, czego szukasz i potrzebujesz.Administratorem Twoich danych będzie Allegro oraz niektórzy partnerzy, z którymi współpracujemy.
Ułatwienia korzystania z naszych stron, prezentowania spersonalizowanych treści i reklam oraz ich pomiaru, tworzenia statystyk, poprawy funkcjonalności strony.Zgodę wyrażasz dobrowolnie. Możesz ją w każdym momencie wycofać lub ponowić w zakładce Ustawienia plików cookies na stronie głównej. Wycofanie zgody nie wpływa na legalność uprzedniego przetwarzania.
polityka plików cookiespolityka ochrony prywatności„Syrena i pani Hancock” Imogen Hermes Gowar – recenzja
Debiutancka powieść, która wywołała sporo zamieszania na brytyjskim rynku, to zaskakująca i pięknie napisana historia o pewnym kupcu, ambitnej kurtyzanie i wyłowionej z morza prawdziwej syrenie.
Czas czytania: 4 min
Autorkę podobno zainspirował jeden z eksponatów Muzeum Brytyjskiego. Jeśli faktycznie tak było, życzmy jej jak najczęstszych wizyt w podobnych przybytkach, „Syrena i pani Hancock” jest bowiem rzeczą świeżą i ujmującą.
Dżentelmen lub nie
Akcja powieści toczy się w Anglii w drugiej połowie XVIII wieku – mniej więcej tę epokę opisywała Jane Austen, której echo czasami delikatnie rozbrzmiewa w powieści Imogen Hermes Gowar, zwłaszcza w dialogach i w ciętych opisach pewnej rajfurki. Pan Hancock jest kupcem, właścicielem statków. Dorobił się sporego majątku i zastanawia się, czy może już się uważać za dżentelmena – nie rozumie, że skoro musi się nad tym zastanawiać, oznacza to, że dżentelmenem nie jest. Jest bezdzietnym wdowcem, samotnym i smutnym. Mieszka z nim siostrzenica, ale pan Hancock nie może traktować jej jak córki, za bardzo boi się, że ta donosi matce o każdym jego ruchu. Pewnego dnia jednak jego los się odmienia. Wraca kapitan jednego z okrętów i informuje, że samowolnie sprzedał statek pana Hancocka wraz z całym załadunkiem, a za zdobyte w ten sposób pieniądze kupił syrenę. Prawdziwą, oczywiście martwą i nieco już zasychającą, niemniej na tyle niezwykłą, że przyciągnie tłumy. Pan Hancock jest sceptyczny, ale okazuje się, że kapitan miał rację. Londyńczycy gotowi są płacić za to, żeby na własne oczy zobaczyć takie dziwadło.
Dama lub nie
Angelica Neal damą nie jest i się tego nie wstydzi. Zarabia na życie jako ekskluzywna kurtyzana. A w każdym razie zarabiała, dopóki jej sponsor nie odszedł z tego świata. Teraz Angelica desperacko pragnie znaleźć nowego, który pozwoli jej zachować pozycję i cieszyć się przywilejami damy. Alternatywą jest powrót do domu publicznego, wprawdzie dość ekskluzywnego, jednak nie będącego spełnieniem marzeń dziewczyny, która raz już się z niego wyrwała. Nie jest już młoda, ma bowiem dwadzieścia osiem lat, wciąż jest jednak piękna, a przede wszystkim nie brakuje jej odwagi i determinacji. Jej opiekunka, groteskowo odmalowana pani Chappell, postanawia urządzić wyjątkowe przyjęcie, którego główną atrakcją będą nie tylko jej dziewczęta, ale przede wszystkim syrena pana Hancocka. Przekonuje go, by wypożyczył jej swój okaz na tydzień i oczywiście zaprasza go na ten szczególny wieczór.
Syrena czy kurtyzana
Łatwo się domyślić, że coś połączy samotnego, naiwnego pana Hancocka i zdesperowaną, pełną życia Angelikę. Jednak autorka powieści przestrzega – syrena sprowadza mężczyzn na manowce, a z kurtyzaną nie jest wcale bezpieczniej. Zwłaszcza że rola statecznej żony kupca nie do końca pasuje do dynamicznej i oryginalnej Angeliki. Ponieważ jednak oboje bohaterów budzi naszą sympatię, śledzimy ich losy z zaciekawieniem, z obawą czekając też na to, co wyniknie z tego, że połączyła ich właśnie syrena.
Historyczna powieść z zaskakującym motywem nadprzyrodzonym zdobyła serca czytelników nie tylko swoją oryginalnością. „Syrena i pani Hancock” to nie tylko urzekająca opowieść o marzeniach i niebezpieczeństwach z nimi związanych. To także ciekawy głos o sytuacji kobiet w osiemnastowiecznej Anglii. Znaczna część akcji toczy się w przybytkach, które nie mogły wtedy uchodzić za szacowne, ale to właśnie kobiety przejmują stery. Walczą o siebie i o swoje marzenia, zdając sobie przy tym sprawę, że choć potrzebują mężczyzn, małżeństwo wcale nie jest szczytem ich ambicji. Ważny jest też wątek syreny, który ciekawie rozwija się w dalszej części książki i w którym można odczytać ekologiczne przesłanie. Syrena jest częścią przyrody, jest też kobietą, a pozostali bohaterowie poddają się jej, a jednocześnie ją niewolą. Bardzo dobra powieść, którą można odczytywać na wiele sposobów.