Dbamy o Twoją prywatność
Dzięki plikom cookies i technologiom pokrewnym oraz przetwarzaniu Twoich danych, możemy zapewnić, że dopasujemy do Ciebie wyświetlane treści.Wyrażając zgodę na przechowywanie informacji na urządzeniu końcowym lub dostęp do nich i przetwarzanie danych (w tym w obszarze profilowania, analiz rynkowych i statystycznych) sprawiasz, że łatwiej będzie odnaleźć Ci w Allegro dokładnie to, czego szukasz i potrzebujesz.Administratorem Twoich danych będzie Allegro oraz niektórzy partnerzy, z którymi współpracujemy.
Ułatwienia korzystania z naszych stron, prezentowania spersonalizowanych treści i reklam oraz ich pomiaru, tworzenia statystyk, poprawy funkcjonalności strony.Zgodę wyrażasz dobrowolnie. Możesz ją w każdym momencie wycofać lub ponowić w zakładce Ustawienia plików cookies na stronie głównej. Wycofanie zgody nie wpływa na legalność uprzedniego przetwarzania.
polityka plików cookiespolityka ochrony prywatnościJak eliminować problematyczne auta już na etapie weryfikacji ogłoszeń?
Znalezienie wymarzonego samochodu używanego wymaga mnóstwa czasu. Dlatego warto eliminować problematyczne auta już na etapie weryfikacji ogłoszenia. Jak to robić?
Czas czytania: 13 min
Najłatwiej znaleźć wymarzony samochód wtedy, kiedy mamy sprecyzowane wymagania nie tylko pod kątem ceny, ale i pod kątem marki (marek), modelu (modeli), rodzaju nadwozia i paliwa (benzyna, benzyna plus LPG, olej napędowy, hybryda). Wtedy bowiem lista potencjalnych kandydatów do zakupu się zawęża i można łatwiej upolować wymarzony pojazd.
Współczesny nabywca używanego auta może też uzbroić się w szereg przydatnych akcesoriów, które można kupić na aukcjach internetowych, pozwalających samodzielnie zdiagnozować stan używanego pojazdu. To na przykład miernik grubości powłoki lakierniczej, pozwalający na sprawdzenie, czy pojazd był malowany i szpachlowany. Innym przydatnym urządzeniem jest interfejs diagnostyczny, na przykład z Bluetooth, który pozwala sprawdzić, czy auto nie ma jakichkolwiek zapisanych błędów w pamięci i innych uszkodzeń. Można też wykorzystać proste testery, np. glikometr, który odpowie na pytanie, w jakim stanie jest płyn chłodniczy w aucie, czy ma odpowiednią zawartość środka przeciwko zamarzaniu. Nigdy nie obejdzie się też bez wizyty w warsztacie lub na stacji diagnostycznej, bez wykonania jazdy próbnej i bez dokładnej weryfikacji historii auta, dzięki dostępowi do darmowych i płatnych raportów VIN.
Szkoda jednak marnować pieniądze na badanie aut, które już w treści ogłoszenia zdradzają swoją nieciekawą przeszłość. Czego warto unikać?
Problemy widoczne na zdjęciach
Niemal każdy współczesny człowiek ma dostęp do aparatu cyfrowego, do telefonu komórkowego z aparatem fotograficznym, albo do tabletu z aparatem. Zrobienie kilku zdjęć nie jest żadnym problemem. Dlatego też ogłoszenia, w których jest jedno zdjęcie, albo w ogóle nie ma zdjęcia sprzedawanego samochodu, warto ignorować.
W ogłoszeniu auto powinno mieć zrobione zdjęcie z każdej strony, poza tym powinno być w nim zamieszczone zdjęcie komory silnika, deski rozdzielczej i wnętrza kabiny. W praktyce bywa nieco inaczej.
Na zdjęciach można zauważyć, że samochód ma wyraźne braki w karoserii – urwaną klapkę wlewu paliwa, urwaną wycieraczkę, klamkę drzwi, pourywane listwy boczne, uszkodzone lub pozbawione szyby lusterko zewnętrzne. To wszystko nie są drogie elementy – jeśli ktoś tolerował takie uszkodzenia, to można się domyślić, jak dbał o samochód.
Ostrzeżeniem może być zastosowanie kilku choinek zapachowych we wnętrzu kabiny auta, albo innych elementów, odpowiedzialnych za wytwarzanie zapachu. Środki tego typu są na tyle mocne, zwłaszcza oryginalne choinki, że zastosowanie jednej w zupełności wystarcza. Jeśli jest ich kilka, można się spodziewać, że w aucie palono papierosy (ich woń można usunąć po dokładnym praniu tapicerki i boczków drzwi za pomocą profesjonalnego urządzenia), albo samochód jest po powodzi i nic nie jest w stanie usunąć niemiłej woni. Może być też tak, że właściciel samochodu nie odgrzybiał klimatyzacji i to ona (a dokładnie jej zagrzybiały parownik pod deską rozdzielczą) jest źródłem niemiłego zapachu.
Na zdjęciach wnętrza kabiny mogą być też widoczne inne problemy – białe zacieki na podłodze (może to być pleśń), podarta tapicerka, zacieki z różnych płynów, popękana lub poprzerywana tapicerka skórzana. Warto przyjrzeć się kokpitowi i desce rozdzielczej. Jeśli zaślepki poduszek powietrznych mają inny ton od reszty tworzywa, to można niestety podejrzewać, że auto uczestniczyło w wypadku i miało wystrzelone poduszki powietrzne.
Mocno zniszczone wnętrze może świadczyć o tym, że kierowca nie dbał o auto, albo było ono wykorzystywane jako taksówka. W tym ostatnim przypadku na desce rozdzielczej mogą znaleźć się ślady (dziury) po montażu taksometru i innych elementów wykorzystywanych przez taksówkarzy.
Podejrzane mogą być naklejki. Te, które umieszczone są na karoserii, mogą maskować dziury, spowodowane przez korozję. Te z kolei, które umieszczone są na przedniej szybie, mogą mieć za zadanie zamaskowanie pęknięć, kwalifikujących przednią szybę do wymiany.
Warto zwrócić uwagę na właściwe spasowanie elementów – zarówno na zewnątrz, jak i w środku kabiny. Przerwy albo ich całkowity brak mogą być widoczne na łączeniu poszczególnych blach karoserii, przy przednich reflektorach i przy tylnych lampach, przy atrapie chłodnicy, albo przy drzwiach. Widać to także we wnętrzu, które być może było przerabiane, bo auto mogło przyjechać do kraju z kierownicą po prawej stronie. Niekiedy przeróbka jest na tyle fatalnie zrobiona, że widać ją na zdjęciach.
Wprawne oko zauważy też na zdjęciach elementy nieoryginalne. Wystarczy przejrzeć kilkanaście zestawów fotografii innych modeli tego samego auta. Inne może być logo, atrapa grilla, zderzak, lampy. To znów może pokazywać, że mamy do czynienia z tzw. Anglikiem, albo że auto uczestniczyło w wypadku/ kolizji i właściciel kupował części zamienne na szrocie, od podobnych modeli, a nie od takich samych.
Na zdjęciach mogą być widoczne też różnice w kolorach lakieru pomiędzy poszczególnymi elementami, a także większe wgniecenia. Każdemu mogą zdarzyć się otarcia i uszkodzenia lakieru, ale jeśli są one poważne i właściciel nic z nimi nie robił, można obawiać się ataków korozji.
Niepokój może wzbudzić brak górnej osłony lub osłon silnika, co może świadczyć o tym, że silnik psuł się tak często, że w końcu właściciel przestał montować osłonę. Obawy powinien wzbudzić zarówno silnik z wyciekami oleju, jak i dokładnie umyta jednostka napędowa. Mogła być umyta po to, aby nie było widać śladów wycieków. Warto zwrócić uwagę na to, czy przewody układu chłodniczego nie są łatane różnego rodzaju taśmami klejącymi. Także na to, w jaki sposób poprowadzone są wszystkie przewody pod maską, czy na przykład przewody elektrycznie nie zwisają bezładnie, ocierając się o gorący blok silnika. Trzeba też przyjrzeć się, czy na niektórych elementach silnika i jego osprzętu nie widać napisów, wykonanych przy pomocy białego mazaka. W ten sposób oznacza się części pochodzące z demontażu.
Niepokój może też wzbudzić bagażnik pełen narzędzi i płynów eksploatacyjnych w dużych opakowaniach (może to świadczyć o wyciekach).
Na zdjęciach mogą być też widoczne ślady rdzy – naloty na drzwiach, na nadkolach, na progach, na masce silnika i na klapie bagażnika, przy relingach, przy listwach bocznych, przy uszczelkach. Poza nalotami można niekiedy zauważyć bąble a nawet dziury, zwłaszcza na progach, przy zamkach, przy wiewie paliwa. Nienaturalnie uniesione boczne listwy ochronne mogą świadczyć o tym, że znajdują się pod nimi bąble korozji. Niepokój powinny wzbudzić też mocno pordzewiałe tarcze hamulcowe. Oznacza to, że auto długo stoi. Tarcze zawsze rdzewieją, ale w czasie hamowania rdza jest naturalnie usuwania, przez klocki.
Jeśli w przednim zderzaku nie ma w ogóle zaślepki, kryjącej mocowanie haka do holowania, można przypuszczać, że auto mogło często wracać do domu będąc holowanym przez inny pojazd.
Problemy ze sprzedającym
Osoba sprzedająca samochód może być źródłem całego szeregu problemów, które mogą zniechęcić nabywcę nie tylko do kupna, ale nawet do bezpośredniego obejrzenia auta. Spójrzmy na tylko typowych zachowań.
Długi, przesadny opis samochodu, który aż kipi od sformułowań, typu – „najlepszy”, „drugiego takiego nie znajdziesz”, „jedyny”, „doinwestowany” itd. O tym, czy to auto faktycznie jest jedyne i czy drugiego takiego się nie znajdzie, kupujący przekona się sam. Im więcej takich bzdur w tekście ogłoszenia, tym bardziej można być pewnym, że jest odwrotnie.
I odwrotnie. Lakoniczny opis samochodu, z którego nic nie wynika, w którym nie ma nawet podstawowych danych (moc silnika, wersja, przebieg, wyposażenie) – takie ogłoszenia też warto omijać. Poświęcenie kilku minut na wpisanie danych to nie jest wielka strata czasu. Zwłaszcza dla kogoś, kto nie robi tego za darmo, bo w końcu sprzedaje pojazd za pieniądze, a nie za dobre słowo.
Stosowanie tanich sztuczek sprzedażowych to już domena współczesnego rynku aut z drugiej ręki (nie tylko w Polsce). Na przykład sprzedawca informuje, że samochodem są już zainteresowani potencjalni kupcy, dlatego kupujący ma jak najszybciej podjąć decyzję o zakupie, a najlepiej dać od razu zadatek. Samochodów używanych na rynku jest tak wiele, że w rzeczywistości takie sytuacje po prostu nie mają miejsca.
Sprzedawca może być też niesamowicie przyjazny, chce się na silę zaprzyjaźnić z kupującym, ze wszystkim się z nim zgadza, poklepuje go po plecach. Cóż, naszym zamiarem jest kupno samochodu, a portal z ogłoszeniami motoryzacyjnymi to nie portal towarzyski.
Są i inne, ciekawe grupy sprzedawców, którzy ciągle stosują te same sztuczki, dość denerwujące i mało skuteczne. Pierwsza z nich to wyliczanie w treści ogłoszenia, krok po kroku, czego to właściciel nie zmienił w aucie. Wymienił alternator, akumulator, rozrząd, płyny, filtry, czasami nawet sprzedawca chwali się, że dokonał wymiany żarówek i wycieraczek. Takie ogłoszenia warto omijać szerokim łukiem. Każdy samochód wymaga odpowiedniego serwisowania, które wiąże się z wydatkami. Wymiana filtrów, płynów, świec zapłonowych, rozrządu, akumulatora, żarówek, wycieraczek, drążków kierowniczych, zrobienie serwisu klimatyzacji to obowiązek każdego kierowcy. Jeśli sprzedawca wylicza krok po kroku, czego to w samochodzie nie zmienił, można się domyślić, że wymian dokonywał w ostateczności.
Druga sztuczka to małe mankamenty techniczne, o których informuje sprzedawca, które rzekomo można usunąć za kilkadziesiąt złotych. Sprzedawca nie miał czasu ich usunąć, nie miał do tego głowy, urodziło mu się dziecko, właśnie wyjeżdża za granicę itd. Gdyby awaria faktycznie była mała, to sprzedawca dawno by ją usunął i zaoferowałby auto w pełni sprawne. W praktyce często okazuje się, że drobny wyciek płynu z chłodnicy to uszkodzenie uszczelki pod głowicą, drobne problemy z mocą spowodowane są przez uszkodzoną turbosprężarkę, niewielkie problemy z uruchamianiem silnika to wina zniszczonego układu wtryskowego Common Rail, a delikatny hałas przy uruchamianiu auta jest spowodowany kompletnie zniszczonym dwumasowym kołem zamachowym. Zazwyczaj niewielkie problemy z elektroniką w praktyce oznaczają wariacje na tyle poważne, że korzystanie z auta może być udręką.
W jednym z ogłoszeń sprzedawca napisał, że auto jest w stu procentach sprawne, ma tylko jeden niewielki mankament – nie działa wsteczny bieg...
Warto omijać też ogłoszenia „prywatnych sprzedawców”, którzy wystawiają do sprzedaży kilka samochodów, osób, które „sprzedają auto z powodu nagłego wyjazdu za granicę” choć ogłoszenie jest publikowane dobrych kilka miesięcy i tych, którzy za nic w świecie nie chcą podać numeru VIN, bo wówczas na jaw wyszłoby wiele bardzo brzydkich rzeczy. Na przykład to, że „igła nówka” była sprasowana w wypadku, reanimowano ją przy udziale części z innych pojazdów i kilku opakowań szpachli, a w miejscu poduszek powietrznych, auto ma poukładane warstwy gazet.
Czasami auta są wyraźnie wyszykowane do sprzedaży – lakier spolerowany pastą (w ten sposób często ukrywa się różnice w kolorach poszczególnych elementów karoserii, które zostały np. wymienione po wypadku), mocno nabłyszczony, wyczyszczone listwy, błyszczące wnętrze... Z pewnością lepiej zaryzykować i obejrzeć takie auto, niż zapuszczonego „brudaska”, którego właścicielowi nie chciało się nawet umyć do zdjęć, robionych do ogłoszenia. Taki samochód z pewnością nie zaznał na swej karoserii szamponu, nie wspominając o wosku, a na jego wykładzinach można znaleźć pleśń, grzyby i inne formy życia biologicznego.
Nabywca może też zostać zaskoczony w inny sposób. Auto może być wystawione za inną, niską cenę, a w trakcie spotkania sprzedawca podaje inną, wyższą, tłumacząc się, że na przykład „pomylił się” przy wystawianiu samochodu do sprzedaży.
Czasami można też spotkać sprzedawców, którzy niezwykle „żałują” sprzedaży danego pojazdu, chcąc w ten tandetny sposób podkreślić, jak wspaniałe auto wystawili w ogłoszeniu. W jego treści znajdują się informacje o tym, że „sprzedawca z wielkim żalem sprzedaje swój ukochany samochód” albo w trakcie rozmowy telefonicznej lub na miejscu, przy oglądaniu auta, sprzedawca ciągle mówi, jak bardzo żal mu sprzedać tak dobre auto. Nie można łamać drugiemu człowiekowi serca. Takie ogłoszenia od razu omijamy szerokim łukiem.
Auta po montażu LPG i po tanim chiptuningu
Bez względu na to, co twierdzą firmy sprzedające samochodowe instalacje gazowe i ich instalatorzy, nie każde auto nadaje się do współdziałania z instalacją gazową. Oczywiście, instalację da się założyć w każdym aucie, ale to tylko ćwierć sukcesu. Często jest tak, że właściciel auta, mając przed oczami wizję bajecznie niskiego spalania, ma za nic informacje producenta auta czy jego użytkowników, że dany silnik nie nadaje się do LPG. Po montażu instalacji zaczynają się problemy. Kiedy kolejny warsztat nie potrafi sobie z nimi poradzić, właściciel wystawia auto do sprzedaży... Dlatego warto być bardzo ostrożnym przy kupnie auta z dopiero co założoną instalacją gazową (zazwyczaj do roku). Nikt nie inwestuje kilku tysięcy złotych po to, żeby za parę miesięcy sprzedać samochód.
Podobnie jest z chiptuningiem. Podrasowanie silnika, wyciśnięcie z niego maksimum mocy, bez kontroli auta na hamowni, bez wcześniejszego doprowadzenia stanu samochodu do perfekcji, bez zmiany elementów osprzętu silnika (turbosprężarka, koło dwumasowe, układ chłodniczy o większej wydajności), zawsze kończy się fatalnie. A problematyczne auto może od razu zostać skierowane do sprzedaży.
Kupno dobrego samochodu używanego nie jest łatwe, wymaga czasu i odpowiedniego podejścia. Jednak w większości przypadków ma ono szczęśliwy finał.
- 36 000,00 zł
- Ford Escape Eco Boost 4WD 2014
- 68 700,00 zł
- Nissan Qashqai Niemcy,Navi,Kamera,Grzane Fotele
- 239 000,00 zł
- Dodge RAM 1500 5.7 najbogatsza wersja 2020
- 16 000,00 zł
- A4 b6 sedan 1.8t lpg
- 284 900,00 zł
- Tesla Model X Pierwszy wlasciciel Serwis ASO ...
- 260 000,00 zł
- Mercedes-Benz EQE 2023r.,
- 259 000,00 zł
- Mercedes-Benz EQE 2023r.,
- 143 000,00 zł
- Skoda Octavia IV Style