Dbamy o Twoją prywatność
Dzięki plikom cookies i technologiom pokrewnym oraz przetwarzaniu Twoich danych, możemy zapewnić, że dopasujemy do Ciebie wyświetlane treści.Wyrażając zgodę na przechowywanie informacji na urządzeniu końcowym lub dostęp do nich i przetwarzanie danych (w tym w obszarze profilowania, analiz rynkowych i statystycznych) sprawiasz, że łatwiej będzie odnaleźć Ci w Allegro dokładnie to, czego szukasz i potrzebujesz.Administratorem Twoich danych będzie Allegro oraz niektórzy partnerzy, z którymi współpracujemy.
Ułatwienia korzystania z naszych stron, prezentowania spersonalizowanych treści i reklam oraz ich pomiaru, tworzenia statystyk, poprawy funkcjonalności strony.Zgodę wyrażasz dobrowolnie. Możesz ją w każdym momencie wycofać lub ponowić w zakładce Ustawienia plików cookies na stronie głównej. Wycofanie zgody nie wpływa na legalność uprzedniego przetwarzania.
polityka plików cookiespolityka ochrony prywatności„The Grand Tour Game” – recenzja gry
„The Grand Tour Game” wydawało się spełnieniem marzeń miłośnika motoryzacji. Oto Jeremy Clarkson, James May, Richard Hammond i duch kultowego programu „Top Gear” (obecnie znanego jako The Grand Tour) mieli wreszcie doczekać się godnego uwiecznienia w formie gry wideo. Nic z tego. Amazon Game Studios wypuściło dziwaczną hybrydę, w którą gra się niezbyt fajnie... ale którą bardzo przyjemnie się ogląda.
Czas czytania: 6 min
Możemy śmiało powiedzieć, że Amazon Game Studios zrobiło coś, czego branża gier wideo jeszcze nie widziała. Hasło „interaktywny film” właśnie rozszerzyło swoją słownikową definicję. Już nie będziemy odnosić go wyłącznie do przygodówek, które wybrakowaną mechanikę rozgrywki nadrabiają fotorealistyczną grafiką i trudnymi (bo zwykle nieodwracalnymi) wyborami moralnymi. Dzięki The Grand Tour Game możemy zacząć stosować ten sam termin, mówiąc o grach wyścigowych. Oto więc gnuśniejący już powoli gatunek samochodówek doczekał się wreszcie tak potrzebnego mu powiewu świeżości. Efektem końcowym tego przełomu jest bardzo dobre motoryzacyjne show... i mierna gra wideo.
Pilotem czy padem?
Posłuchajcie, jak wygląda „rozgrywka” w The Grand Tour Game. Wybrawszy z menu głównego jeden z dostępnych odcinków programu (w momencie premiery były... dwa), przez kilka minut oglądamy, jak „prawdziwi” Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May z wdziękiem przekomarzają się przed kamerą, zazwyczaj w otoczeniu wspaniałych aut i w niecodziennych okolicznościach przyrody. Po jakimś czasie bohaterowie wreszcie siadają za kółkiem i stają przed jakiegoś rodzaju wyzwaniem – wtedy przychodzi czas na gracza, by działać. Sfilmowana rzeczywistość płynnie przeistacza się w trójwymiarowe środowisko, a samochód przechodzi pod kontrolę użytkownika konsoli. I pozostaje pod tą kontrolą nie dłużej niż kilkadziesiąt sekund, po czym znów następuje parominutowa „cut-scenka”... która zwykle okazuje się znacznie bardziej interesująca niż właśnie ukończony etap.
Dzięki statystykom, które gra skrupulatnie (na własne nieszczęście) zbiera, mogę posłużyć się twardymi danymi. Na dwie godziny (!), bo tyle zajęło mi zapoznanie się z całą dostępną – na ten moment – zawartością, interaktywnych sekcji, w których faktycznie grałem, a nie tylko bezmyślnie gapiłem się w ekran, było... trzydzieści minut. Być może poprawiłbym ten wynik o pięć minut, gdybym nie powtarzał kilku etapów, żeby mieć wszyściutko zaliczone na złoty medal (nie musiałem się zanadto wysilać). Albo pogorszył go o jakiś kwadrans, gdybym namówił paru znajomych na zabawę na podzielonym ekranie (nie wytrzymaliby przy tej grze dłużej niż 15 minut). Ale tak naprawdę cieszę się z tych statystyk i rad jestem, że proporcje nie rozkładają się odwrotnie.
Już od wielu, wielu lat nie widziałem samochodówki tak prymitywnej jak The Grand Tour Game. Nawet biorąc poprawkę na czysto zręcznościowy charakter tej gry, nie jestem w stanie pod jej adresem wyartykułować ani jednego ciepłego słowa. Nie uświadczycie tu tak elementarnych funkcji jak zmiana widoku podczas jazdy czy wybór między automatyczną a ręczną skrzynią biegów. Zapomnijcie też o jakichkolwiek innych opcjach konfiguracji samochodu i/lub modelu jazdy. Wchodzenie w zakręty nie wymaga żadnej techniki – ba, hamowania też nie wymaga, wystarczy na wirażu wcisnąć przycisk driftu. Zresztą nawet to możecie sobie darować, bo obijanie się o barierki niczym nie grozi, sztuczna inteligencja zaś postępuje elegancko i grzecznie zwalnia, jeśli zostajemy za bardzo w tyle. A wspominałem, że samochody jeżdżą jak po szynach i że wszystkie modele (których jest łącznie „aż” jedenaście) prowadzi się niemal identycznie?
Teoretycznie różnorodność wyzwań mogłaby uratować The Grand Tour Game. Niestety, dobre pierwsze wrażenie szybko się ulatnia, gdy wychodzi na jaw, że drift, wyścigi na ćwierć mili i tradycyjne zmagania z infantylnymi power-upami (czterema na krzyż) to najbardziej finezyjne formy rozgrywki, na jakich zaprogramowanie było stać deweloperów. Odjechane samochodowe wariactwo, z którego słynął program Top Gear i które wiernie naśladuje jego następca emitowany przez Amazon Prime Video, tutaj możemy jedynie biernie oglądać jako „filmy przerywnikowe”. Nie robiłbym sobie wielkich nadziei, ale być może trzeci sezon The Grand Tour coś w tej materii zmieni.
Samochody na części, znaczy – w odcinkach
No właśnie, trzeci sezon. Omawiany tytuł został pomyślany jako epizodyczna gra-usługa, rozwijana wraz z wypuszczaniem kolejnych odcinków show. Począwszy od 18 stycznia, co tydzień ma ukazywać się kolejna darmowa aktualizacja, która doda do gry najnowszy epizod w wersji interaktywnej. Jeśli potraktować już dostępną zawartość jako prognostyk, w ciągu kilku miesięcy The Grand Tour Game zostałoby uzupełnione o dwanaście godzin zabawy – z czego dziewięć spędzimy na tępym gapieniu się w ekran, a trzy na faktycznym graniu. Chciałbym wierzyć, że tych dwanaście epizodów przyniesie zupełnie nową jakość i zmieni dzieło Amazon Game Studios w pełnowartościową grę wyścigową... ale po tym, jaki „kunszt” pokazał deweloper do tej pory, wolę pozostać niedowiarkiem.
Czy zatem, podsumowując, mogę polecić The Grand Tour Game komukolwiek? Nie bardzo. Jeśli chcesz obejrzeć program, lepiej po prostu wykup sobie usługę Amazon Prime Video na miesiąc i pochłoń wszystkie odcinki za jednym zamachem – zwłaszcza że są one, w przeciwieństwie do gry, dostępne po polsku. Jeśli zaś masz ochotę naprawdę poszaleć za kółkiem, spraw sobie chociażby dowolną odsłonę serii Forza Horizon – tam też znajdziesz piękne plenery i najwspanialsze wozy świata, a przy tym poczujesz się, jakbyś naprawdę obcował(a) z samochodem, a nie resorakiem. Ewentualnie zaopatrz się w Forzę Motorsport 4 lub 5, jeśli koniecznie, ale to koniecznie musisz mieć grę z Jeremym Clarksonem... W zasadzie wszystko będzie lepsze niż „granie” w The Grand Tour Game.
Plusy:
- The Grand Tour jako takie to dobry – zabawny i pomysłowy – program dla miłośników motoryzacji;
- dzięki płynnym przejściom między filmem a grą trudno oderwać się od ekranu (mimo wszystko);
- grafika prezentuje przyzwoity poziom.
Minusy:
- bardzo uboga zawartość w dniu premiery (2 godziny zabawy – z czego większość to bierne oglądanie programu);
- słaba fizyka jazdy;
- brak jakichkolwiek opcji dostosowania modelu jazdy i/lub konfiguracji samochodów;
- zbyt niski poziom trudności;
- brak polskiej wersji językowej.
Gra The Grand Tour Game dostępna jest w wersjach na konsole Xbox One i PlayStation 4.
- 65,00 zł
- XBOX ONE FORZA MOTORSPORT 5
- zapłać później z
- 79,99 zł
- GRA NEED FOR SPEED PL - NOWA GRA / PŁYTA XBOX ONE
- zapłać później z
- 74,00 zł
- Forza Horizon 4 Xbox One
- 247,00 zł
- Gwarancja najniższej ceny
- Gra Xbox One Forza Horizon 4
- zyskuj do 5% z
Krzysztof „Draug” Mysiak
Gracz, fantasta i rojony wiedźmin. Z wykształcenia dwuklasowiec – bibliotekarz/infobroker – który wolał pisać o grach dla GRYOnline.pl, niż pójść w ślady Deckarda Caina. Przy komputerze czy konsoli lubi strzelać, jeździć i przeżywać dobre opowieści. Czas wolny od gier wideo schodzi mu głównie na czytaniu książek, chadzaniu do kina i wywijaniu mieczem.