Test Xbox Series X - nasza opinia o nowej konsoli Microsoftu
Po długim oczekiwaniu w końcu nadeszła kolejna generacja konsol. PS5 i Xbox Series X wkraczają do salonów. Czy konsola Microsoftu jest warta swoich pieniędzy? Oto recenzja Xbox Series X.
Po długim oczekiwaniu w końcu nadeszła kolejna generacja konsol. PS5 i Xbox Series X wkraczają do salonów. Czy konsola Microsoftu jest warta swoich pieniędzy? Oto recenzja Xbox Series X.
Czas czytania: 10 min
Jestem jednym z pierwszych dziennikarzy w Polsce, którzy otrzymali możliwość przetestowania konsoli Xbox Series X w domowym zaciszu. Dlatego jeszcze na dobrych parę dni przed premierą, mogłem powiedzieć o sprzęcie Microsoftu bardzo dużo. Choć poprzednicy spod znaku Xbox One nie przekonali mnie do siebie, postanowiłem dać najgroźniejszej konkurencji PlayStation szansę i nie żałuję.
Xbox Series X zrobił na mnie pozytywne wrażenie już od pierwszych zapowiedzi. Skromny i dość prosty wygląd konsoli wydał mi się strzałem w dziesiątkę, a wyjęcie sprzętu z pudełka tylko utwierdziło mnie w tych przekonaniach. Urządzenie na początku wydaje się bardzo niewielkie, co nie jest do końca prawdą. Jednolita bryła w kształcie prostopadłościanu jest jednak najzwyczajniej w świecie zgrabna. Dzięki temu wciśnie się w dowolny kąt niemalże każdego salonu, a co ważniejsze, będzie do niego pasować.
Oprócz samej konsoli, w opakowaniu znajdziemy również kontroler z bateriami w zestawie oraz kabelek zasilający i HDMI 2.1, a także krótką instrukcję. Podłączenie Xbox Series X do telewizora i jego pierwsza konfiguracja są banalnie wręcz proste. Dodatkowo ułatwia je fakt, że czynności takich jak łączenie z siecią wi-fi czy kontem Microsoft możemy dokonać tutaj przy użyciu aplikacji Xbox na Androida i iOS. Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że mój pierwszy kontakt z nową generacją był wyjątkowo wręcz przyjemny.
Nic złego nie można powiedzieć o urządzeniu, za pomocą którego komunikujemy się z konsolą, czyli oczywiście padzie. Xboksowe kontrolery niemalże od początku cieszyły się zasłużoną renomą, stąd nie było dla mnie zaskoczeniem, że ich najnowsze wcielenie nie różni się mocno od poprzedników. Po co zmieniać coś, co jest świetne? Taki punkt wyjścia z pewnością mieli projektanci Xbox Controllera, nie znaczy to jednak, że spoczęli oni na laurach i nie zmienili zupełnie nic.
Pierwszą i najbardziej rzucającą się w oczy nowością jest dodatkowy przycisk na padzie - stanowi od odpowiednik "share" znanego z DualShocka 4. Pozwala on na szybkie tworzenie zrzutów ekranu, nagrywanie fragmentów rozgrywki i - jak sama nazwa wskazuje - dzielenie się nimi ze znajomymi. Przydatna rzecz, ale z pewnością nie każdy będzie z niej korzystał. Znacznie ciekawszy jest usprawniony D-Pad, którego żywcem przeniesiono z bardzo drogiego i rewelacyjnego Xbox Elite Controllera. Choć "krzyżaka" nie używa się w grach zbyt często (chyba, że mowa o bijatykach), wielu fanów od dawna zabiegało o jego usprawnienie. Ich modły zostały wysłuchane.
Ale to nie lepszego pada oczekiwałem od nowej generacji. Konsolę kupujemy przede wszystkim po to, żeby grać. Microsoft zdawał się o tym zapominać w przypadku Xbox One, przez co sprzęt ten dość wyraźnie przegrał konkurencję z PS4. Tym razem idealnie też nie jest, gdyż w dniu premiery nowej konsoli nie otrzymujemy ani jednego tytułu, którego nie moglibyśmy ograć już na PC lub poprzedniej generacji. W zamian za to, możemy wykupić specjalny abonament Xbox Game Pass, który za niecałe 55 złotych miesięcznie pozwala nam na zabawę w ponad 100 różnych tytułów, w tym największe hity Microsoftu, jak seria Forza, Gears of War, czy Halo.
Starsze tytuły odpalone na nowym Xboksie zyskują tutaj zupełnie nową jakość, bowiem zadbano, aby część z nich otrzymała stosowne łatki poprawiające grafikę i wydajność. Dzięki temu w cenie ok. 2500 złotych otrzymujemy sprzęt, na którym w końcu zagramy w rozdzielczości 4K i w 60 klatkach na sekundę. Co więcej, dzięki zastosowaniu bardzo szybkiego dysku SSD, udało się ograniczyć czasy wczytywania poszczególnych tytułów. Gry, które na Xbox One X włączały się parę minut, teraz pozwalają nam cieszyć się rozgrywką w raptem kilka sekund. Przeskok jest gigantyczny!
Zobacz również: Wszystko, co musisz wiedzieć o abonamencie Xbox Game Pass
Ale to nie jedyna korzyść płynąca z wyposażenia konsoli w nowoczesne dyski flashowe. Prawdziwą petardą jest funkcja Quick Resume, dzięki której zapamiętywane jest miejsce, w jakim skończyliśmy ostatnio zabawę. Kiedy zdecydujemy się pograć w inny tytuł, a potem wrócić do poprzedniej rozgrywki, zostaje ona wznowiona (w ciągu kilku sekund!) dokładnie w tym samym momencie. W ten sposób możemy błyskawicznie "skakać" po różnych produkcjach bez konieczności powtarzania fragmentów od ostatniego punktu kontrolnego. Jakby było tego mało, Quick Resume zapamiętuje naszą grę nawet w przypadku odłączenia konsoli od zasilania.
Nie bez powodu marketingowcy zarówno Microsoftu jak i Sony tak mocno zachwalali możliwości dysków SSD w nowych konsolach. Wszyscy wiedzieliśmy, że dzięki nim zabawa stanie się przyjemniejsza, ale chyba nikt nie spodziewał się aż takiej rewolucji. Każdego dnia w pracy spotykam się z wydajnym sprzętem, ale nawet najdroższe komputery nie potrafią poradzić sobie z wczytywaniem poziomów w takim tempie jak Xbox Series X. To naprawdę imponujące.
Mimo tych zachwytów, należy zauważyć, że skok między generacjami jeśli chodzi o samą jakość grafiki nie jest już tak duży. Miałem okazję sporo przed premierą zagrać w Dirt 5, Yakuza: Like a Dragon oraz Watch Dogs Legion. Jeśli chodzi o produkcje starsze, ale "dopieszczone" na potrzeby nowych konsol, w akcji zaznałem chociażby Gears 5 czy Doom Eternal. Płynność rozgrywki i ilość detali widocznych na ekranie są lepsze, ale z całą pewnością nie możemy mówić o rewolucji. Dlatego, jeśli spodziewałeś się zupełnie nowej jakości, możesz czuć się zawiedziony.
Gdybym miał Xbox Series X podsumować jednym słowem, tym słowem byłoby: "ewolucja". I to w bardzo dobrym kierunku. Microsoft w swojej nowej konsoli poprawił w zasadzie wszystko. Lepszy jest kontroler, kulturę pracy można określić jako "doskonała" (absolutna cisza oraz stosunkowo niskie temperatury), a gry chodzą płynniej i bardziej cieszą oczy, a przy tym wczytują się absurdalnie wręcz szybko. Jest też Xbox Game Pass, który za uczciwą opłatą dla wielu w zasadzie wyeliminuje konieczność kupowania kolejnych tytułów do kolekcji.
Te liczne pozytywy nie zmieniają faktu, że jeśli na dzień dzisiejszy posiadasz w miarę mocny komputer lub Xboksa One X, zakup Xbox Series X może nie mieć specjalnie wiele sensu. Zarówno w ramach abonamentu Game Pass, jak i w przypadku nowych produkcji, grać będziemy w te same tytuły, co posiadacze wymienionych wcześniej platform. Minimalnie usprawniona grafika i lepsze czasy wczytywania nie dla każdego będą argumentem przemawiającym za wydaniem 2500 zł. Nie mam jednak żadnych wątpliwości, że Xbox Series X jest wart tych pieniędzy.
Plusy:
Minusy:
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu