Postanowiłem poeksperymentować z chwytem i zauważyłem, że wygodniej korzystało mi się z myszy, chwytając ją samymi palcami, gdy ujmowałem ją luźniej w dłoni. Jeśli nie starałem się opierać całej dłoni na myszce, to korzystanie z modelu Crake było bardziej komfortowe. Jednak konstrukcje tego typu powinny sprzyjać chwytowi całą dłonią, odpowiednio ją wypełniać i stabilizować. W moim przypadku wspominane modele MX Vertical lub Euphonie są dużo bardziej komfortowe, korzystając z nich czuję się, jakbym podawał komuś dłoń na przywitanie – leżą naturalnie i pewnie, czego nie mogę powiedzieć o Crake’u. To oczywiście sprawa subiektywna, bardzo możliwe, że użytkownicy z węższymi dłońmi i dłuższymi palcami nie będą mieli powodów do narzekania.
Same przyciski są już całkiem niezłe. Te główne cechują się głębokim klikiem, ale mają twarde dno bez amortyzacji, energicznie odskakują i przyjemnie klikają, a sam dźwięk jest lekko stłumiony, nie irytuje. Rolka też klika świetnie, twardo i sprężyście, a do tego precyzyjnie się obraca – poszczególne skoki są wyraźne, łatwo je wyczuć, a do tego nie słychać terkotania. Niestety daje się wychwycić lekkie szuranie kółka, które jednak nie przeszkadza. Najgorzej wypadają przyciski boczne, co jest standardem. Tylny klika dobrze, płytko, również twardo i wyczuwalnie, ale ten przedni jest już głębszy, miększy. Szkoda też, że przyciski boczne znajdują się w dolnej, a nie w górnej części lewego boku. Sięgałoby się do nich wygodniej, gdyby znajdowały się powyżej wgłębienia.
Korzystanie z myszki nie nastręcza problemów. Wystarczy wpiąć w USB odbiornik z zestawu i uruchomić urządzenie – to wszystko, bo sterowniki instalowane są automatycznie, a działanie jest stabilne. Producent nie podaje prognozowanego czasu pracy, ale przez dwa tygodnie typowego korzystania nie udało mi się rozładować myszki. Samo ładowanie odbywa się przez microUSB, ale jeśli chcemy jednocześnie korzystać z „gryzonia”, to potrzebny będzie dłuższy kabel. Mysz nie działa jednak przewodowo, podczas ładowania wymaga podłączonego odbiornika USB, więc trzeba uważać, by go nie zgubić, co ułatwia magnetyczny slot na spodzie myszki.
Wydajność Natec Crake
Według producenta sensor optyczny oferuje rozdzielczość w zakresie od 1200 dpi do 2000 dpi i ma być w pełni satysfakcjonujący do zastosowań biurowych. Niestety precyzja jest tak naprawdę niska, zastosowany sensor nie stroni od problemów i nie dorównuje do czujnika znanego z modelu Euphonie. Natec Crake ciągle nadaje się do podstawowej pracy czy korzystania z Internetu, ale raczej nie usatysfakcjonuje wymagających użytkowników.
Niestety dpi podawane przez producenta jest zawyżone – tak naprawdę do dyspozycji są poziomy 1000 dpi, 1200 dpi i 1600 dpi, więc sporo brakuje do 2000 dpi, a zakres regulacji rozdzielczości jest ogólnie dość wąski. Nie ma jednak interpolacji, czyli mysz nie wstawia sztucznych pikseli, bo rozdzielczość jest rzeczywista. Dobre wrażenie robi odświeżanie, które wynosi 250 Hz, a nie, jak zazwyczaj, 125 Hz – dzięki temu ruch kursora jest trochę płynniejszy. Sensor jest wolny, udało mi się go rozpędzić jedynie do 1 m/s – Natec Crake nie nadaje się do gier.