Motocykle z ZSRR
Motocykle powstawały w Rosji jeszcze przed wybuchem rewolucji październikowej. Ich produkcja na wielką skalę ruszyła jednak dopiero w czasie II wojny światowej. Okazało się wtedy, jak bardzo wartościowym…
Milicja Obywatelska towarzyszyła polskiemu społeczeństwu przez prawie pół wieku. Została powołana w październiku 1944 r., a zlikwidowana i zastąpiona przez policję w 1990 r. Niewątpliwie była jednym z filarów aparatu represji.
Czas czytania: 5 min
Zajmijmy się umundurowaniem funkcjonariuszy MO oraz ich wyposażeniem w czasach komunistycznych, bo to dla kolekcjonerów jest najważniejsze.
Pierwsi, powołani przez władzę ludową milicjanci nie mieli mundurów. Chodzili w tym, co mieli. Niekiedy były to mundury Ludowego Wojska Polskiego, Armii Czerwonej lub nawet Wehrmachtu albo ubrania cywilne. Za jedyne oznaczenie służyły im biało-czerwone opaski. Pierwsze zaprojektowane specjalnie dla MO mundury pojawiły się dopiero w 1946 r. Były wzorowane na mundurach wojskowych. Mimo to w kolejnych latach na umundurowanie milicjantów składało się to, co każdy z nich miał w szafie. Później, np. w 1962 i 1969 r., wprowadzono przepisy dotyczące noszenia jednolitych mundurów milicyjnych. Ostatnie znaczące przepisy wydano w 1974 r. i obowiązywały do 1990 r. Milicjanci patrolujący ulice nosili bluzy mundurowe gabardynowe w kolorze szarobłękitnym i ciemniejsze spodnie, na głowach zaś mieli szarobłękitne czapki z chabrowymi otokami. Podczas deszczu wkładali płaszcze – ortalionowe i sukienne, zimą zaś ocieplane płaszcze i kurtki (np. 3/4 zwane sołtysówką), a na głowach m.in. czapki uszanki. Wszystkie te elementy umundurowania miały kolor szarobłękitny, podobnie zresztą jak nasuwane na naramienniki oznaczenia stopni służbowych. Mundury polowe MO były wykonane ze specjalnej „milicyjnej” odmiany wojskowego kamuflażu moro. Funkcjonariusze drogówki długo nosili białe bluzy mundurowe, a milicjanci poruszający się na motocyklach – czarne płaszcze skórzane (lub materiałowe) z białymi pasami głównymi, koalicyjkami i rękawicami z białymi mankietami. Ich głowy chroniły kaski, znane szerzej jako „orzeszki”, ozdobione napisem MO.
Wbrew panującej opinii Milicja Obywatelska wiele lat po zakończeniu wojny była instytucją niedoinwestowaną i słabo wyposażoną. Narzekano na to przy okazji dużych spraw kryminalnych, kiedy wychodziło na jaw, że nawet w Warszawie milicjanci nie mieli czym ścigać przestępców. Jakieś wyposażenie jednak posiadała. Zacznijmy od wyposażenia osobistego szeregowych funkcjonariuszy i podoficerów wychodzących na patrole. Składało się ono m.in. z gwizdka na sznurku oraz raportówki, do której była przytroczona pałka gumowa (doczekała się wielu pieszczotliwych określeń, m.in. „blondynka”, „lola” lub „banan”). W późniejszym okresie (a także w przypadku milicjantów kierujących ruchem) patrole wyposażano w przenośne (nasobne) radiostacje. Na pasie głównym znalazło się również miejsce na kajdanki. Milicjanci z drogówki mieli też do dyspozycji lizaki służące do kierowania ruchem i zatrzymywania kierowców, gogle czy latarki. Funkcjonariusze MO byli wyposażeni w broń krótką (np. pistolety TT, P-64, P-83). Oddziały antyterrorystyczne milicji oraz ZOMO miały cięższe wyposażenie. Służący tam funkcjonariusze mieli do dyspozycji tarcze z plexi lub kompozytów (np. wz. 84), hełmy i kaski ochronne (w tym także stalowe), specjalne bojowe kamizelki przeciwuderzeniowe, nagolenniki, maski przeciwgazowe i pałki szturmowe. Oddziały wyspecjalizowane były uzbrojone m.in. w broń maszynową.
Milicja Obywatelska w ciągu dziesięcioleci istnienia dysponowała wieloma autami o różnych markach. Z oznaczeniami „Milicja” na burtach i kogutami na dachach jeździły więc warszawy, fiaty 125p, różne wersje polonezów (jednym z tych ostatnich aut jeździł słynny filmowy porucznik Sławomir Borewicz; do języka potocznego weszło więc określenie borewicz oznaczające jeden z modeli poloneza). W terenie chętnie posługiwano się pozostałymi po wojnie willysami, GAZ-ami-67 (tzw. „czapajewami”), GAZ-ami-69, potem zaś UAZ-ami 469. Do przewożenia większej liczby funkcjonariuszy (bądź zatrzymanych) używano specjalnie przystosowanych nys 522 (potocznie nazywano je "sukami"). Patrole motocyklowe używały głównie radzieckich motocykli ciężkich i wschodnioniemieckich MZ. Na wyposażeniu MO był również cięższy sprzęt, m.in. ciężarówki Jelcz i Star (w tym tzw. hydromile, czyli bojowe ciężarówki wyposażone w armatki wodne).
Milicja, jak każda organizacja związana z władzami komunistycznymi, dbała o propagandę. I na odwrót – władza dbała o propagandę. Dlatego też w telewizji pojawiały się filmy i seriale telewizyjne chwalące pracę dzielnych stróżów prawa (na czele z nieśmiertelnymi 07 zgłoś się i serialem dla młodzieży Przygody psa Cywila). W księgarniach i kioskach ruchu można było kupić propagandowe książki (i komiksy, m.in. Kapitan Żbik). Gości odwiedzających organa milicji obdarowywano proporczykami, znaczkami okolicznościowymi, breloczkami czy naszywkami.
Milicja Obywatelska miała w społeczeństwie polskim różne notowania: raz lepsze, raz gorsze. Pamiątki po niej są dziś coraz rzadsze, a co za tym idzie, będą coraz cenniejsze.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu