Nie ma w tym oczywiście nic złego, to nas uczy, jak przetrwać, jak żyć w jednej przestrzeni z innymi grupami ludzi. Gorzej jest gdy w naśladowaniu wszystkiego, co nam się mówi, wyłączymy krytycyzm, myślenie, samodzielność w wyciąganiu wniosków. Wówczas niestety powielamy nie tylko normy i zasady, ale również stereotypy. I bezrefleksyjnie przekazujemy je dalej. A to może wyrządzić krzywdę.
Kobiecość i męskość pod jednym dachem
Rzecz zapowiadała się na tyle interesująco, że kupiłam w ciemno. Zachęcona nawiązaniami do serialu „Przyjaciele” sięgnęłam po książkę z ogromnym zainteresowaniem i nadzieją na odprężającą lekturę. I w sumie zaczęło się dość intrygująco. Niczym Rachel pojawiająca się cała w bieli nagle w środku dnia w Central Perk, Alicja wparowała w życie Cypiska z impetem i bez hamulców. On jechał szybko autem, ona się spieszyła na umówione spotkanie w sprawie wynajęcia mieszkania. On ją ochlapał, ona podeszła do auta tylko po to, żeby go ochrzanić.
Jak to się stało, że nagle znalazła się w jego mieszkaniu i została jego współlokatorką, nawet ona nie do końca rozumiała. Tam okazało się, że mieszkanie jest istnym centrum spotkań lokatorskich, bowiem dwoje sąsiadów wpada sobie do niego przez balkon, ot tak, bez zapowiedzi. Ale to było tylko atutem. Nawet dziwactwa Cypiska, że kupuje tylko produkty polskie, nie odstraszały dziewczyny. Tak oto powstaje grupka przyjaciół, którzy spędzają ze sobą czas, pracują razem, flirtują, słowem zapowiadało się naprawdę nieźle! Niestety, przez chwilę. Dopóki bohaterowie nie zaczęli ze sobą rozmawiać…
Szastając stereotypami
Czytając dialogi między bohaterami, najpierw otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia, a potem już tylko mogłam zgrzytać zębami. Stereotypy, seksizmy kipią z każdej wypowiedzi. Na każdej stronie dostajemy nową dawkę uprzedzeń jednej płci wobec drugiej. Gdybym nie wiedziała, że powieść napisała kobieta, stawiałabym w ciemno, że twórcą musiał być mężczyzna. Szczególnie że najwięcej seksizmów w tej powieści pada z ust kobiet…
Z wypowiedzi bohaterów książki dowiadujemy się, że kobiety generalnie są głupie, bo łykną każdy argument związany z miesiączką, u facetów zaś cenią głównie zasobny portfel, ale jeśli już same są odpowiednio uposażone, to w drugiej kolejności cenią u facetów duże jaja (doprawdy, niezrozumiały argument, bowiem akurat ta wielkość nie ma żadnego znaczenia, ale cóż…). Dalej: jeśli facet czegoś nie potrafi, to jest cipą, a kobiety nie rozumieją w ogóle piłki nożnej, a piłkarzy oczywiście oceniają tylko po wyglądzie. Oprócz tego kobieta kobiecie wilkiem, bo czemu nie przekazywać koledze intymnych informacji o klientkach? Albo mieć chrapkę na chłopaka przyjaciółki? Mam kontynuować? Tego jest tak dużo, że można się rozchorować, czytając kolejne strony.
Kobietom
Często słyszę charakterystyczną wypowiedź o kobietach, mówiącą w skrócie, że nikt tak nie dokuczy kobiecie jak druga kobieta. Odbieram bardzo osobiście książkę „Na dobre i na złe” Magdaleny Trubowicz i zastanawiam się, dlaczego chciała obrazić mnie i inne kobiety. Bardzo chciałabym wierzyć, że to kwestia wychowania w takim, a nie innym społeczeństwie, gdzie seksizm dnia powszedniego jest wpajany od dziecka, a podrywanie kobiety wygląda częściej jak napaść niż faktycznie próba nawiązania jakiejś relacji. Martwi mnie tylko, że tak bardzo zabrakło autorce refleksji na ten temat…
Nie mogę polecać takiej książki. Mogę powiedzieć: przekonajcie się sami. Niestety jednak otwarcie powiem, że to strata czasu i pieniędzy. Już lepiej obejrzeć po raz kolejny „Przyjaciół”. Tak, tam również jest sporo seksizmów, ale w nieco łagodniejszej formie i trochę subtelniej podanych. I pośmiać się będziecie mogli naprawdę otwarcie.
Źródło okładki: czwartastrona.pl