„Drach” Szczepan Twardoch – recenzja
„Drach” w niczym nie ustępuje wcześniejszej, dobrze przyjętej przez czytelników „Morfinie”. Właściwie ma z nią wiele wspólnego: Twardoch stosuje tu dokładnie tę samą stylistykę powtórzeń, podobną narrację…
Dopóki nie zajrzałam do tej powieści, dopóki Oriana Fallaci nie uwiodła mnie już od pierwszego zdania, dopóty niewiele o niej wiedziałam. Owszem, to nazwisko tak popularne, że trudno nawet byłoby w ogóle go nie znać, ale do momentu wydania tej powieści nie czytałam żadnej jej książki.
Czas czytania: 4 min
Absolwentka filologii polskiej (AH w Pułtusku) oraz psychologii (SWPS w Warszawie). Wielką namiętnością darzy literaturę, ale pasjonuje się również odkrywaniem tajników ludzkiej psychiki. Uwielbia połączenie obydwu tych zagadnień w literaturze, a szczególnie powieści, które wymagają dużego zaangażowania emocjonalnego i intelektualnego.
Dotąd po prostu kojarzyła się mi się z polityką, wywiadami i wrogością wobec islamu. Dzięki „Kapeluszowi całemu w czereśniach” odkryłam silną, mądrą kobietę, która pięknie opowiada o swoich przodkach.
To zasadnicze pytanie, które „zadawały już sobie, i to na próżno, miliardy ludzkich istnień”, jest punktem wyjścia do całej opowieści. Dla Fallaci to pytanie łączy się bezpośrednio z kolejnym, czyli z pytaniem o tożsamość przodków. Autorka uważa, że ich życie jest w pewien sposób zwielokrotnionych życiem „Ja” Oriany Fallaci w ich życiorysach. W ich krwi, w ich chromosomach, w ich emocjach i przejściach.
Tym samym rozpoczynamy długą i bogatą w przeżycia podróż po drzewie genealogicznym Fallaci, którego pierwsza gałąź zaczyna swój rozrost w 1773 roku, w Toskanii, w pięknej osadzie Panzano, a jej korzeniem jest Carlo Fallaci.
Podzielona na cztery części monumentalna saga rodzinna opiewa losy rodzinne tylu przodków, do ilu historii Oriana Fallaci zdążyła dotrzeć, opisać, dołączyć do fabuły swojej opowieści. Opisuje losy kobiet, które nie wahały się przed emancypacją, na tyle, na ile mogły w czasach, w których przypadło im żyć, jak Caterina Fallaci, która uparła się, by nauczyć się pisać i czytać w bardzo krótkim okresie, jakim jest ciąża.
Siła i odwaga przodków Fallaci zdaje się wręcz patronować następnym pokoleniom. Gdy ciężarne kobiety z rodu są narażone na niebezpieczeństwa, ich niezłomność i odwaga pozwalają wybrnąć z opresji. Nie zawsze szczęśliwie dla dziecka, ale ta siła jest niejako przekazywana w genach kolejnym potomkiniom.
To właśnie dzięki takim historiom możemy przy okazji dowiedzieć się nieco więcej o samej Fallaci. Gdy Fallaci opowiada o żołnierzach wojsk napoleońskich, które zaatakowały ciężarną Montesserat, przy okazji wspomina również własną historię, gdy będąc w siódmym miesiącu ciąży, przeżyła w Wietnamie ataki ze strony żołnierzy.
Takich przemyconych wspomnień własnych jest trochę więcej. Jak te z rozmów z dziadkami, opowieści rodziców, losów kufra Cateriny. Te związane z poszukiwaniem tożsamości Bezimiennego czy w końcu z wyznaniem na łożu śmierci babci Giacomo. Zatem mimo że większa część sagi poświęcona jest rekonstrukcji losów jej przodków, Oriana Fallaci uchyla też rąbka tajemnic z życia jej własnej rodziny i jej przeżyć osobistych.
Jak to w sagach rodzinnych bywa, można długo snuć opowieść i poddawać się fali wspomnień. Tak jest również z powieścią Oriany Fallaci, która pochłania czytelnika od pierwszych stron i pozwala zatracić się w losach kolejnych postaci. Trudno też nie podziwiać samej autorki. Poświęciła pracy nad książką dziesięć lat swojego życia, spędziła całe miesiące na poszukiwaniach w dokumentach, archiwalnych zapisach ksiąg notarialnych, w księgach urodzeń, by znaleźć jak najwięcej potwierdzonych informacji. Oddała bogactwo szczegółów historycznych i obyczajowych opisywanych epok, dzięki czemu jej przodkowie nabierają większej realności, stając się jednocześnie bohaterami z krwi i kości, osobami nieoderwanymi od swoich czasów i realiów.
Prawdopodobnie też ta powieść byłaby znacznie dłuższa, gdyby poszukiwań nie przerwała śmierć autorki. Po lekturze pojawia się chęć, by sięgnąć po własne drzewo genealogiczne i odpowiedzieć na to fundamentalne pytanie – „kim jestem?” – przy ich pomocy. Warto poznać Orianę Fallaci od tej niezwykłej, kobiecej strony i dać się ponieść jej opowieści.
Absolwentka filologii polskiej (AH w Pułtusku) oraz psychologii (SWPS w Warszawie). Wielką namiętnością darzy literaturę, ale pasjonuje się również odkrywaniem tajników ludzkiej psychiki. Uwielbia połączenie obydwu tych zagadnień w literaturze, a szczególnie powieści, które wymagają dużego zaangażowania emocjonalnego i intelektualnego.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu