Dbamy o Twoją prywatność
Dzięki plikom cookies i technologiom pokrewnym oraz przetwarzaniu Twoich danych, możemy zapewnić, że dopasujemy do Ciebie wyświetlane treści.Wyrażając zgodę na przechowywanie informacji na urządzeniu końcowym lub dostęp do nich i przetwarzanie danych (w tym w obszarze profilowania, analiz rynkowych i statystycznych) sprawiasz, że łatwiej będzie odnaleźć Ci w Allegro dokładnie to, czego szukasz i potrzebujesz.Administratorem Twoich danych będzie Allegro oraz niektórzy partnerzy, z którymi współpracujemy.
Ułatwienia korzystania z naszych stron, prezentowania spersonalizowanych treści i reklam oraz ich pomiaru, tworzenia statystyk, poprawy funkcjonalności strony.Zgodę wyrażasz dobrowolnie. Możesz ją w każdym momencie wycofać lub ponowić w zakładce Ustawienia plików cookies na stronie głównej. Wycofanie zgody nie wpływa na legalność uprzedniego przetwarzania.
polityka plików cookiespolityka ochrony prywatności„Call of Duty” czy „Battlefield” – którą strzelankę FPP wybrać?
„Call of Duty” i „Battlefield” wydają się rywalizować ze sobą na każdym polu, ale tak naprawdę to zupełnie różne gry, oferujące zupełnie inne doświadczenia. Zamiast dywagować, która z nich jest lepsza, o wiele właściwsze byłoby zadanie sobie pytania: „Która mi bardziej pasuje?”, choć nie oznacza to, że osiągnęły one perfekcję w swojej wypracowanej przez lata formule.
Czas czytania: 7 min
Obie serie tak mocno zakorzeniły się w świecie gier, że największe emocje w graczach i mediach wydaje się budzić nie sama rozgrywka (która w obu przypadkach ewoluuje bardzo powoli), a wybór epoki historycznej (bądź futurystycznej), w której rozgrywać się ma akcja kolejnej odsłony danego cyklu. Czasem to właśnie tym kierują się gracze przy zakupie, nie biorąc pod uwagę, jak odmienne są te podobne do siebie na pierwszy rzut oka produkcje. Różnica pomiędzy Battlefieldem a Call of Duty jest mniej więcej taka jak między sportowym samochodem coupe a przestronnym kombi – bez wnikania, który z nich to która gra. Oba jadą do celu na czterech kołach, ale wrażenia z jazdy i ich funkcjonalność zawsze będą trochę inne. Co odróżnia więc CoD-a od BF-a?
Piechota kontra pojazdy
W czasach gdy sieciowe strzelaniny FPP polegały wyłącznie na bieganiu z karabinem w ręku, pierwszy Battlefield z 2002 roku pozwolił doświadczyć wojny na pełną skalę dzięki możliwości korzystania z pojazdów na obszernych, otwartych mapach (dostępne były czołgi, samoloty, a nawet okręty). To zresztą pozostało wizytówką serii po dziś dzień. Nie musimy decydować się na konkretną rolę żołnierza i tkwić w niej do końca. W każdym momencie jako piechur możemy wsiąść do najbliższego samolotu, czołgu, jeepa, śmigłowca czy łodzi i uczestniczyć w tej samej bitwie z zupełnie innej perspektywy. Co ważniejsze, obsługa wszystkich pojazdów jest nieskomplikowana i przystępna dla każdego. Choć stanie się asem lotnictwa potrafi być niezłym wyzwaniem, pilotowanie zostało bardzo mocno uproszczone.
Call of Duty nigdy nie próbowało rywalizować z Battlefieldem na tym polu, aczkolwiek pojazdy pojawiały się w tej produkcji na swój własny sposób. Wiąże się to z tzw. kill-streakami – za udaną serię zabójstw otrzymujemy w grze możliwość użycia specjalnego, potężnego ataku. Wiele z nich polega na wezwaniu wsparcia z powietrza, które dostarczają śmigłowce, samoloty lub drony. Nie ma tu jednak mowy o sterowaniu maszyną, a zaledwie o kilku sekundach potrzebnych na dobre wycelowanie i wciśnięcie spustu.
W Call of Duty: WWII w jednym z trybów sieciowych wystąpił także czołg, ale poruszał się on po z góry ustalonej trasie. Trudno to porównać do finezji lawirowania śmigłowcem nad polem bitwy w Battlefieldzie. Niemniej zarówno dobrze wymierzona rakieta kładąca wielu wrogów równocześnie, jak i użycie czołgowego km-u potrafią sprawić wiele satysfakcji.
Wojna na pełną i drobną skalę
Możliwość korzystania z pojazdów oznacza wojnę na zupełnie inną skalę. W Battlefieldzie, a zwłaszcza w jego głównym trybie podboju, mapy są ogromne i często trzeba dobiec lub podjechać na pole walki, by wejść w kontakt z wrogiem. Mamy też o wiele więcej czasu, by wyszukać odpowiednie stanowisko snajperskie czy wspomagać swoją drużynę zwiadem, raportując o pozycjach wrogich żołnierzy. Duża liczba graczy po każdej stronie oznacza jednak, że tak naprawdę jesteśmy tam tylko niewielkim trybikiem w wojennej machinie i często nasz wpływ na końcowy wynik gubi się gdzieś masie innych czynników. Taka anonimowość i wolniejsze tempo pozwalają mniej doświadczonym graczom powoli zapoznawać się z rozgrywką. Weterani z drugiej strony mogą wykorzystać ogromną głębię rozgrywki i dzięki współpracy z drużyną i taktyce realnie wpływać na wynik starcia.
Call of Duty z kolei oferuje wyłącznie potyczki oko w oko na bardzo bliskie odległości. Mecze są krótkie i konkretne, mapy niewielkie, a drużyny nieliczne, dlatego w CoD-zie wroga spotykamy już w kilka sekund od startu zabawy. Równie szybko giniemy i odradzamy się, by walczyć dalej. Tempo jest tu wyraźnie szybsze, ciągle trzeba biegać i mieć niezły refleks oraz odrobinę szczęścia, gdyż nawet jeśli jesteśmy dobrzy, i tak co jakiś czas wpakujemy się przypadkiem komuś prosto pod lufę. W niewielkich drużynach od razu widać, kto jak sobie radzi, dlatego próg wejścia dla nowych graczy jest tu nieco wyższy, ale zgrane klany mimo to znajdą tu spore pole do rywalizacji między sobą. Z drugiej strony gracze mają tutaj mniejsze niż w Battlefieldzie możliwości taktyczne, a współpraca nie jest aż tak istotna.
W efekcie mecz w Battlefieldzie jest dłuższy (choć są także dostępne bardziej dynamiczne tryby), a do Call of Duty można wskoczyć na krótką sesję i dobrze się bawić nawet wtedy, kiedy mamy ledwie kwadrans czy dwa.
Kampania, w którą nikt nie gra...
...ale każdy woli, żeby była. Fabularna historia dla samotnego gracza przez wiele lat stanowiła wizytówkę serii Call of Duty, a cykl Modern Warfare wniósł do świata gier jedne z najbardziej lubianych i charakterystycznych postaci – jak Ghost czy kapitan Price. Battlefield natomiast długo był grą bez kampanii, stawiającą tylko na zmagania sieciowe, a kiedy już ją wprowadzono – prawie każda okazywała się niezbyt udaną kopią formuły znanej z CoD-a, zapominaną zaraz po ukończeniu. Wyjątek stanowiły historie w podserii Bad Company, które do dziś uchodzą za niedościgniony wzór połączenia humoru, fabuły i akcji w strzelaninach. Co ciekawe, obecnie żadna gra nie chce powrócić do swoich najlepszych rozwiązań. Nadchodzące Black Ops IIII będzie pierwszym Call of Duty, w którym nie otrzymamy kampanii. Battlefield V tymczasem zaoferuje wojenne opowieści, krótkie niepowiązane ze sobą epizody, pokazujące wojnę z różnych perspektyw. Podobnie wyglądała kampania w Battlefieldzie I z 2016 roku. Które studio lepiej odgadło oczekiwania graczy? To okaże się tej jesieni.
Tryb zombie – od ciekawostki do fenomenu
Tryb zombie pojawił się w serii Call of Duty przy okazji gry z 2008 roku. Tam możliwość strzelania do żywych trupów miała być jedynie ciekawostką. W następnych częściach ta kooperacyjna forma zabawy była jednak rozwijana i dziś wielu graczy kupuje grę tylko po to, by wspólnie ze znajomymi zmagać się z kolejnymi falami zombie. Battlefield nie proponuje niczego podobnego.
Specjaliści w swojej klasie
Call of Duty i Battlefield zupełnie inaczej podchodzą do roli i rozwoju żołnierzy, w jakich wcielają się gracze na polu walki. CoD stawia na tzw. perki dające tylko sterowanej przez nas postaci konkretne bonusy, takie jak choćby szybsze przeładowania, więcej granatów czy większa odporność na ogień wroga. Battlefield natomiast pozwala wybrać klasę, której specjalne zdolności bardziej przydają się całej drużynie. Jako żołnierz wsparcia możemy podrzucić towarzyszom amunicję, a medyk reanimuje poległych i przyspiesza leczenie, rozdając apteczki. Mamy tu więc dość wyraźny podział na mechaniki wspierające grę indywidualną (CoD) i zespołową (Battlefield), ale każda z nich dobrze pasuje do odmiennego tempa i skali rozgrywki każdej z gier.
Niby podobne, ale jednak inne
Podsumowując, każda z gier jest strzelaniną z widokiem z perspektywy pierwszej osoby. Podobna jest broń i okresy historyczne, w których rozgrywa się akcja, oba tytuły stawiają też na starcia w sieci kosztem kampanii dla jednego gracza. Różni je jednak znacznie tempo rozgrywki, wielkość map, rola pojazdów oraz liczba graczy, a co za tym idzie – nacisk na zabawę drużynową lub swobodę bycia samotnym wilkiem. Decyzja, czy zagracie w Call of Duty, czy w Battlefielda należy tylko do Was. A może obie gry wydadzą się Wam równie ciekawe?
- 54,50 zł
- Battlefield V PC EA KOD
- 74,90 zł
- Gwarancja najniższej ceny
- Call of Duty WWII World War 2 XBOX ONE NOWA
- zapłać później z
- 209,90 zł
- Gwarancja najniższej ceny
- Call of Duty Modern Warfare II 2 XBOX ONE Dubbing PL NOWA
- zyskuj do 5% z
- 274,00 zł
- Gwarancja najniższej ceny
- Call of Duty: Modern Warfare III C.O.D.E. Edition XSX
- zyskuj do 5% z
- 60,00 zł
- Battlefield 1 PS4 PL Nowa
Dariusz „DM” Matusiak
Absolwent wydziału nauk politycznych i dziennikarstwa, zawodowo związany z portalem GRYOnline.pl, dla którego pisze recenzje oraz publicystkę. Prywatnie miłośnik militariów, samochodów, gadżetów i minimalizmu. Gra od końca lat 80. prawie we wszystko – uwielbia pozycje z odpowiednim klimatem, w których widać pasję i serce autorów, a nie chłodne kalkulacje księgowych.